Bohaterowie główni: Kim Namjoon (BTS), Eunji
Bohaterowie poboczni: Nayeon, Soohe, Jung Hoseok (BTS), Min Yoongi (BTS)
Gatunek: Romans
Część: Jednopart
Niedziela. Gorące popołudnie, każdy jest nad wodą, gdyż jest ostatni dzień wakacji.
- Eunji. - usłyszałam surowy głos swojego szefa. - Przy czwórce trzeba posprzątać. Ruszaj sie. - przewróciłam oczami, ale bez słowa sprzeciwu poszłam wykonać kolejne polecenie od szefa. Wyjęłam szmatke zza paska fartucha, wyjęłam płyn do ścierania spod lady i udałam się do danego stolika.
- Jeszcze trochę i rzucisz tą robotę. - powiedziałam do siebie cicho zbierając śmieci i wyrzucając je do kosza. Wróciłam do stolika, prysnęłam na niego płyn i zaczęłam go wycierać. W tym czasie usłyszałam dzwonek przy drzwiach, który informował o przybyciu kolejnego klienta. Spojrzałam w tamtą stronę i ujrzałam wysokiego blondyna z okularami na nosie. Usiadł przy stoliku, który akurat zdążyłam posprzątać i spojrzał na mnie zdejmując okulary. Wzięłam cichy wdech i podeszłam do niego wyjmując notes z kieszeni.
- W czym mogę służyć? - zapytałam znudzonym głosem, nawet na niego nie patrząc.
- Trzy kawy, dwie herbaty i pięć głównych dań na wynos. - odparł obojętnie co od razu zapisałam.
- Jakie te dania? - dopytałam sprawdzając czy dobrze wszystko zapisałam.
- Ryż z papryką, trzy porcje niech będą ostrzejsze. - odparł. Pókiwałam głową i wróciłam za lade. Podałam zamówienie do kuchni i zajęłam się czyszczeniem szklanek.
- Eunji. - ponownie usłyszałam głos swojego szefa. Spojrzałam na niego odkładając kolejną szklanke. - Chodź na zaplecze. - dodał. Spojrzałam na klienta, który bacznie mi się przyglądał, ale bez żadnego komentarza poszłam za swoim szefem. Weszłam do ciemnego, małego pomieszczenia, w którym było trzymane wszystko co było niepotrzebne na głównej sali.
- O co chodzi? - zapytałam bez emocji krzyżując ręce na klatce piersiowej. Uśmiechnął się tajemniczo, zamknął za sobą drzwi i podszedł do mnie.
- Mamy problemy - zaczął mówić zbliżając się coraz bardziej do mnie.
- To znaczy? - zmarszczyłam brwi, przełykając ciężej śline.
- Musimy kogoś zwolnić. - odparł kładąc swoją dłoń na moje ramię. Poczułam jak serce zaczęło mi mocniej bić, a ciało całe mi się spięło.
- To znaczy kogo? - zapytałam próbując brzmieć spokojnie.
- Jeśli się dobrze spiszesz to zachowasz posadę. - odparł cicho sunąc dłonią po moim ramieniu. Odsunęłam się od niego na tyle, na ile pozwalało mi miejsce w pomieszczeniu.
- Co mam zrobić? - zapytałam oddychając ciężej.
- Jesteś naprawdę ładną dziewczyną. - powiedział ponownie się do mnie zbliżając. - Bardzo ładną i bardzo pociągającą. - dodał zbliżając swoje usta do mojego ucha.
- Co? - wydukałam głucho.
- Zachowasz posadę, ale pod jednym warunkiem. - musnął moją szyję swoim nosem na co wbiłam się mocno plecami w ścianę. - Oddaj mi się, a Cię nie zwolnie. - dodał na co zrobiło mi się słabo. Eunji myśl, szybko. Przycisnął mnie za szyję do ściany przez co nawet nie mogłam krzyknąć. Zaczęłam się szarpać z całych sił, ale mój napastnik był o wiele silniejszy ode mnie. Jednym ruchem rozpiął moje spodnie. Zaczęłam wierzgać nogami przez co z półki spadły metalowe wiaderka, które narobiły hałasu.
- Nie rzucaj się. - syknął zaciskając mocniej dłoń na mojej szyi. Poczułam jak po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Kopnęłam wiaderko, które trafiło w drzwi. Poczułam mocne uderzenie w twarz, odrzuciło mi głowę w bok. Uderzyłam nią w półkę, a facet ściągnął mi spodnie i bieliznę. Próbowałam go odepchnąć od siebie, ale to też zdało się na nic. Zaczęłam modlić się w duchu, żeby stracić przytomność, żeby nic nie czuć. Zamknęłam oczy, zaciskając je mocno i tracąc już ostatnią nadzieję, ale w tym czasie poczułam, że dłoń napastnika zniknęła z mojej szyi, a ja mogłam w końcu zaczerpnąć powietrza. Upadła na ziemię oddychając szybko i płytko.
- Nic Ci nie jest? - usłyszałam inny męski głos i czyjąś dłoń na swoim barku. Przerażona szybko odsunęłam się w najbardziej oddalony kąt. - Nie bój się nie zrobię Ci krzywdy. - dodał delikatnie. Uniosłam na niego wzrok. To był ten klient którego obsługiwałam wcześniej. Założyłam szybko dolną partie ubrań i podniosłam się szybko.
- Ja przepraszam. - powiedziałam cicho. Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. - Gdzie on jest? - zapytałam cicho nie widząc mojego napastnika w pobliżu.
- Nie ma go. Nie musisz się o to martwić. - odparł. Odetchnęłam głęboko i jak za pstryknięciem palcami rozpłakałam się. Nieznajomy podszedł do mnie i niepewnie mnie przytulił do siebie. Rozpłakałam się mocniej, przez co ugięły się pode mną nogi. Chłopak przytrzymał mnie, przytulając cały czas. Gdy się uspokoiłam, odsunęłam się od niego czując wstyd przez zaistniałą sytuację.
- Przepraszam bardzo. - powiedziałam cicho ocierając łzy z policzków.
- Nie masz za co. - pokręcił głową.
- Mam, przyszedłeś tu po obiad, a nie, żeby ratować nieudolną dziewczynę. - westchnęłam cicho.
- To nie Twoja wina. - odparł sucho. Spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się słabo do niego.
- Obiad na koszt firmy. - powiedziałam na co uśmiechnął się miło.
- Pieniądze za obiad Ty weź. - odparł i wyjął porfel z kieszeni.
- Nie. - odparłam stanowczo. - Nie chce. - pokręciłam głową, ale on mnie nie słuchał
Wyjął pieniądze i włożył je do kieszeni moich spodni.
- Należą Ci się. - uśmiechnął się i wyszedł. Patrzyłam zmieszana za nim, ale bez słowa zabrałam swoje rzeczy i wyszłam stamtąd. Wyszłam z budynku, w którym nie miałam już czego szukać i skierowałam się w stronę swojego mieszkania. Odpaliłam papierosa i szłam bardzo szybkim krokiem, chcąc jak najszybciej znaleźć się w miejscu gdzie nie będzie żadnych ludzi. Weszłam na klatkę schodową i wbiegłam po schodach na górę. Weszłam do swojego mieszkania i zatrzasnęłam za sobą drzwi. Rzuciłam wszystkie rzeczy w kąt, weszłam do łazienki, rozebrałam się i weszłam pod gorący prysznic. Woda, która parzyła mi skórę była wybawieniem. Czułam jak zmywam cały brud mojego byłego szefa z siebie. Gdy wyszłam spod prysznica moja skóra była cała czerwona. Pokręciłam głową i ubrałam się w piżamy. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Wyjęłam wczorajszy obiad z lodówki, podgrzałam go i zaczęłam jeść. Usłyszałam dzwonek do drzwi, więc spojrzałam w ich stronę. Przełknęłam ciężej jedzenie, ale podniosłam się i podeszłam do nich. Pod drzwiami leżała koperta. Wzięłam ją do ręki i wróciłam do kuchni. Spojrzałam na nadawcę. List był z uniwersytetu na który wysłałam papiery. Zatrzymałam powietrze w płucach i bardzo powoli ją otworzyłam. Rozwinęłam kartkę i przeczytałam co na niej jest.
- Nie wierzę.. - powiedziałam cicho do siebie. - Dostałam się! - krzyknęłam wstając z miejsca. Pobiegłam szybko do salonu, który również był moją sypialnią. Złapałam szybko torbę i spakowałam wszystkie rzeczy, które miałam. Nie miałam ich za wiele, ale to zawsze coś. Ubrałam się szybko patrząc na godzinę na zegarku. Napisałam kartkę, położyłam ją na stół i ściskając kopertę w dłoni, w której była szansa na lepsze życie spojrzałam ostatni raz na mieszkanie. Wyszłam z mieszkania i oddałam klucze sąsiadce. Zbiegłam na dół i szybko ruszyłam na przystanek. Wsiadam do autobusu i usiadłam na jednym z wolnych miejsc z bardzo mocno bijącym sercem. Gdy dojechałam na miejsce, wysiadłam z autobusu. Weszłam na teren kampusu i udałam się do głównego budynku. Gdy jakimś cudem udało mi się znaleźć sekretariat bez żadnej pomocy, zapukałam do drzwi i weszłam do środka. Po załatwieniu wszystkich formalności otrzymałam klucz do pokoju, w którym miałam mieszkać. Dostałam również pierwsze pieniądze ze stypendium, które mi przyznano za bardzo dobre oceny, na które bardzo ciężko pracowałam. Wyszłam z głównego budynku i udałam się do budynku, w którym znajdował się mój pokój. Weszłam do środka i na odpowiednie piętro.
- 217. - powtarzałam po cichu pod nosem, aż znalazłam odpowiednie drzwi z tym numerem na nich. Przekręciłam klucz w zamku i weszłam do środka. Otworzyłam szeroko oczy widząc wnętrze. Beżowo brązowe ściany. Śliczne łóżko, z białą pościelą i biurko przy oknie. Naprzeciw mojego łóżka, przy ścianie stało jeszcze jedno. Zastanowiłam się jakby to było, gdybym miała współlokatorke, ale Pani w sekretariacie powiedziała mi, że będę miała pokój sama. Po nie całej godzinie pokój był już urządzony w moim stylu. Usiadłam na łóżku i sprawdziłam na planie jakie zajęcia mam jutro pierwsze. Zajęcia z aktorstwa. Uśmiechnęłam się pod nosem i położyłam się uśmiechając się szczęśliwie.
[***]
Następnego dnia wstałam godzinę wcześniej niż zazwyczaj i na szybko się ubrałam w czarne przylegające spodnie, białą koszule, którą wpuściłam w spodnie, czarną lekką marynarkę i kapelusz na głowę. Zrobiłam delikatny makijaż, wzięłam potrzebne rzeczy na dzisiejszy dzień i wyszłam z pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i udałam się na pierwsze zajęcia. Weszłam do odpowiedniej sali i zajęłam miejsce bardziej z przodu z nadzieją, że nikt się do mnie nie przysiądzie. Wybrałam ten uniwersytet po to, żeby się uczyć, a nie zawierać nowe znajomości. Niestety nie wszystko szło po mojej myśli.
- Hej. - uśmiechnęła się do mnie ładna brunetka która usiadła obok mnie.
- Hej. - odparłam cicho i niechętnie.
- Jestem Nayeon. - wyciągnęła do mnie drobną dłoń z szerokim uśmiechem na twarzy.
- A ja Eunji. - uścisnęłam delikatnie jej dłoń i wróciłam do podręcznika, który zdążyłam otworzyć przed jej przyjściem.
- Jesteś nowa? - zapytała miło.
- Tak. - pokiwałam głową.
- Ja jestem na drugim roku. Gdybyś potrzebowała pomocy zawsze możesz się do mnie zgłosić. - powiedziała wesołym głosem na co delikatnie się uśmiechnęłam. Po zajęciach poszłam coś zjeść. Był ładny, słoneczny dzień, więc postanowiłam, że zjem na dworzu. Wyszłam z budynku i skierowałam się w stronę ławek. Usiadłam na jednej z nich i zaczęłam spokojnie jeść sałatkę.
- Hej. - usłyszałam znajomy, wesoły głos.
- Hej Nayeon. - odparłam spokojnie i wróciłam do jedzenia.
- Jesteś tu nowa i pomyślałam, że chciała byś kogoś poznać. - powiedziała miło. Tylko nie to. - Poznaj proszę moich przyjaciół. - spojrzałam na osoby, który przyszły z moją nową znajomą. Było to dwóch chłopaków i jedna dziewczyna.
- Jestem Hoseok. - skinął mi głową wyższy brunet z uśmiechem na buzi.
- Ja jestem Yoongi. - powiedział spokojnie niższy chłopak w blond włosach.
- A ja jestem Soohe. - dziewczyna uśmiechnęła się do mnie miło co odwzajemniłam.
- Ja jestem Eunji. - odparłam i skinęłam im delikatnie głową. Dosiedli się do mnie i zaczęli żywo o czymś rozmawiać.
- Brakuje nam jeszcze jednej osoby. - Soohe roześmiała się melodyjnie.
- Zaraz ma być. - Nayeon wzruszyła ramionami. Jedząc spokojnie, słuchałam o tym o czym rozmawiali.
- Cześć wszystkim. - usłyszałam znajomy głos przez co prawie zakrztusiłam się sałatką. Przerażona Nayeon zaczęła szybko klepać mnie po plecach. Gdy przestałam kaszleć spojrzałam na chłopaka, który do nas doszedł.
- Nie wiedziałem, że chodzisz tu do szkoły. - uśmiechnął się miło do mnie.
- Ja.. - zająkałam się i pokręciłam głową.
- Znacie się? - Nayeon była zaskoczona.
- Nie do końca. - odparłam cicho.
- Jestem Namjoon. - chłopak wyciągnął do mnie dłoń.
- Eunji. - uścisnęłam delikatnie jego dłoń. Chłopak uśmiechnął się do mnie, a ja odwzajemniłam jego uśmiech. Reszta dnia zleciała mi zaskakująco szybko i miło. Gdy wróciłam do pokoju marzyłam o tym, żeby położyć się spać.
[***]
Dni leciały szybko, zamieniając się w tygodnie, a następnie w miesiące. Nadeszły święta Bożego Narodzenia. Wszyscy uczniowie wracali do domów, ale mi na szczęście udało się załatwić, żebym na święta została tutaj. Siedziałam w swoim pokoju chowając kolejną partię zdjęć do albumu. Zaprzyjaźniłam się z dziewczynami i z chłopakami, których nie miałam w planach nawet poznawać. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Zdziwiona wstałam i otworzyłam je.
- Pomyślałem, że może przyda Ci się towarzystwo. - Namjoon szeroko uśmiechał się trzymając ręce za plecami.
- Nie powinieneś być teraz z rodziną? - zapytałam wpuszczając go do środka.
- Moja rodzina jest w rozjazdach. - wzruszył ramionami. - Proszę, to dla Ciebie. - dodał trzymając w dłoniach pluszowego misia. Uśmiechnęłam się miło i wzięłam go od niego.
- Dziekuje. - powiedziałam miło i pocałowałam chłopaka w policzek. Usiadłam na łóżku obok niego i zaczęliśmy rozmawiać o przerwie świątecznej. Zbliżał się późny wieczór.
- Pora już na mnie. - powiedział podnosząc się niechętnie.
- No dobrze. - westchnęłam smutno. Nie chciałam, żeby wychodził, ale zostać też nie mógł. Podniosłam się z łóżka i przytuliłam się do chłopaka. Chłopak odetchnął w moje włosy. Uniosłam wzrok na jego oczy. Chłopak wskazał głową do góry. Spojrzałam tam i zobaczyłam jemiołę zawieszoną na żyrandolu. Spojrzałam z powrót na chłopaka. Namjoon zbliżył delikatnie swoją twarz do mojej i musnął delikatnie moje usta swoimi. Odwzajemniłam niepewnie. Położyłam dłoń na jego policzku i po chwili odsunął swoje usta od moich.
- Wesołych świąt. - uśmiechnął się i pocałował mnie ponownie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz